Jastrzębski Węgiel wygrał pierwszy mecz ćwierćfinałowy ze Skrą Bełchatów

FOTO: Magdalena Kowoilik (Jastrzębski Węgiel, acredito.com) FOTO: Magdalena Kowoilik (Jastrzębski Węgiel, acredito.com)

W pierwszym meczu ćwierćfinałowym fazy play-off PlusLigi Jastrzębski Węgiel po niesamowitym meczu pokonał PGE Skrę Bełchatów 3:2. Pomarańczowi są o krok od półfinału.

Skra wyszła w najsilniejszym zestawieniu – z Mariuszem Wlazłym i Arturem Szalpukiem, z kolei w Jastrzębskim Węglu grał od pierwszych minut rekonwalescent Julien Lyneel. Gospodarze wyglądali na bardziej przejętych, popełniali dosyć dużo prostych błędów, a gdy nadarzała się okazja do udanej kontry, tracili swoje okazje. Goście potrafili to bezwzględnie wykorzystać, grając efektownie i efektywnie. PGE Skra prowadziła kilkoma punktami niemal przez całego pierwszego seta, gospodarze zerwali się jeszcze do walki i doprowadzili do stanu 21:20 (po udanych zagrywkach Grzegorza Kosoka i Dawida Konarskiego), choć przegrywali już 13:17. Później trwała efektowna wymiana ciosów, także w polu serwisowym (as Christiana Fromma). Wprawdzie w ataku pomylił się jeszcze Konarski, lecz dwie ostatnie akcje wykończył Dawid Gunia. Jastrzębski Węgiel zwyciężył do 22.

Drugi set to popis Konarskiego oraz świetna gra Lukasa Kampy, który doskonale wykreował lidera i czuł, gdzie powinien wystawiać w każdej kolejnej akcji. Jastrzębianie tym razem nie gonili, tylko wypracowali dwupunktową przewagę, którą w końcówce jeszcze powiększyli. Konarski rozwiązywał wszystkie trudne akcje, a sposobu na gospodarzy nie znalazł trener Roberto Piazza (próbował odmienić losy seta podwójną zmianą). Gra obu zespołów mogła się podobać, dużo było twardej, męskiej siatkówki.

Trzeci set był najbardziej zacięty z dotychczasowych, obie drużyny stworzyły naprawdę znakomite widowisko. Jastrzębski prowadził 18:16, by po chwili przegrywać 22:24. Wtedy jednak dobrze atakował a przy piłce setowej pomylił się Milad Ebadipour. Rozgorzała walka punkt za punkt, jastrzębianie mieli dwie piłki meczowe (w jednej sytuacji Fromm był blisko zablokowania Ebadipoura), ostatecznie jednak wygrała PGE Skra 29:27 i wróciła do gry. Konarski po trzech setach zdobył już aż 26 punktów, przy 60-procentowej skuteczności.

Goście w kolejnym secie kontynuowali dobrą grę z energią, która ich wzmocniła w wygranej trzeciej partii. Trener Roberto Santilli dał chwilę odpocząć liderom i na boisku pojawili się Jakub Bucki, Nikodem Wolański czy Wojciech Ferens. Te zmiany na chwilę zadziałały, gdyż zmiennicy poprawili wynik, ze stanu 6:11, do nawet 14:15. Tyle tylko, że w dalszej części PGE Skra wrzuciła wyższy bieg i prowadziła 22:18. Bełchatowianom zaczął działać blok, bowiem wcześniej przez całe trzy sety zdobyli tym elementem zaledwie dwa punkty, oba Mariusz Wlazły. Ostatecznie goście wygrali do 21 i czekał nas niezwykle pasjonująco zapowiadający się piąty set.

Tie-break znowu dostarczył wielkich emocji, kapitalnie wrócił do wielkiej gry Konarski. Jego zespół wyszedł na prowadzenie 6:2, lecz po chwili, po kilku mniej udanych zagraniach, prowadził już tylko 6:5. Trwała walka punkt za punkt, aż Lukas Kampa zatrzymał blokiem Artura Szalpuka i jastrzębianie prowadzili 10:7, a po udanym ataku Fromma – 13:9. Ostatni atak w meczu wykonał nieźle dziś grający Fromm.

Jastrzębski Węgiel – PGE Skra Bełchatów 3:2 (25:22, 25:20, 27:29, 21:25, 15:11)
Jastrzębski Węgiel: Kampa, Lyneel, Kosok, Konarski, Fromm, Gunia, Popiwczak (libero) - Rusek, Bucki, Wolański.
Skra: Łomacz, Ebadipour, Kochanowski, Wlazły, Szalpuk, Kłos, Piechocki (libero) - Droszyński, Orczyk, Teppan.

Powrót na górę

Piłka nożna

Inne dyscypliny

Strefa konesera

Polecane strony

O nas

Podążaj za nami